Sudety bywają nazywane polskimi Alpami. Wszystko za sprawą unikatowego, alpejskiego klimatu, który zimą jest tam najbardziej odczuwalny. Zresztą okolice Zieleńca i Dusznik Zdrój są doskonałym miejscem na uprawianie zimowych sportów, gdyż śnieg zalega tam ponad 150 dni w roku, dając tym samym najlepsze warunki do zimowego odpoczynku od listopada aż po marzec. I wtedy kiedy my sprawdzaliśmy, jak odpocząć zimą w Zakopanem, moja siostra, szwagier i Mati (znasz go już z kilku wpisów) postanowili sprawdzić, co fajnego oferują w Sudetach. A ponieważ Szwagier jest fotografem (jakby ktoś szukał świetnego fotografa na wesele to TUTAJ), to poprosiłam ich, by na czas wyjazdu zabawili się w nas. Wzięli więc aparat i uprawiali iście blogerski zawód. Na koniec Aneta rzekła: „Ciężko masz siostra, oj ciężko. Nim zdążyliśmy zrobić zdjęcie ciepłej kolacji, ta zdążyła … ostygnąć„. Takie życie. Zasada numer jeden – Bloger zawsze je zimne 🙂
Ale wracając do ich pobytu. Podesłali mi fotki, a w międzyczasie trochę poopowiadali, więc doszłam do wniosku, że pokażę Ci to na blogu. Ach. Rozmarzyłam się widząc ich na nartach, bo u nas było to zdecydowanie za krótko!
Za miejscówkę wybrali polecany przez nas Hotel Fryderyk, o którym pisałam Ci TUTAJ i TUTAJ. Z ich opowieści wynikało, że zadbali o nich fantastycznie, jak zresztą o każdego gościa, który przekracza ich progi. Dobre śniadania i jeszcze lepsze obiadokolacje to ogromny atut tego miejsca. Urzekła mnie też kolacja, którą podano im do pokoju, a którą zamówił szwagier, robiąc Anecie niespodziankę. To super sprawa zjeść tak leżąc w szlafroku na łóżku, no nie? Od razu atmosfera robi się bardziej domowa … a owoce i wino podane do strefy SPA, którą we Fryderyku możesz zarezerwować tylko dla Was, to była już wisienka na torcie. Zresztą zobacz sama. Fajnie jest mieć taki relax, co?
Ale może spytasz. Co można robić w Dusznikach, kiedy nie jeździ się na nartach? Przecież na Krupówki się nie przejdziesz … Nie. Ale możesz iść do solnej groty, albo też masz szansę skorzystać z uzdrowiskowych basenów, których jest w okolicy kilka. Fajny jest też spacer po Dusznikach za dnia, ale też nocą. Walorem tego miejsca dla Anety okazała się … cisza. Na co dzień Aneta jest nauczycielką, więc wrzasków i hałasu ma pod dostatkiem, dlatego chętnie wybrali się w nieco mniej komercyjne miejsce. Choć tu mogłabym dyskutować, bo przy odrobinie szczęścia masz okazję w Dusznikach pooglądać na żywo np. Mistrzostwa Europy w Biathlonie, które w tym roku odbyły się tam w dniach od 23 do 29 stycznia. Okazuje się więc, że w mieście sporo się dzieje, a czasem jak nic się nie dzieje, to jego urok sam w sobie jest czymś naprawdę odprężającym … Zresztą. Co by tu dużo mówić. Jak jesteś na urlopie z dziećmi, to nie w głowie Ci jakieś balety. Nie te czasy drogie Panie i pewnie macie tak samo, prawda? Spokój, spokój i raz jeszcze spokój …
Ale, żeby tego spokoju też za dużo nie było, to największą atrakcją wyjazdu okazały się dla nich … narty, które Mati miał na nogach po raz pierwszy, tak samo jak Wiki! Siostra poprosiła, bym wspomniała o Szkółce Jazdy Narciarskiej Mieszko w Zieleńcu, bo Pan który uczył Mateusza jeździć zrobił to tak profesjonalnie i z takim podejściem do dzieci, że Mateusz jak załapał bakcyla, to nie chciał zejść ze stoku. Weszłam na ich stronę TUTAJ i nie ukrywam, że wygląda kusząco. Na pierwszy rzut widać dużą kadrę instruktorską, co jest zaletą, zwłaszcza wtedy gdy dziecko chce „tylko Pana„, lub „tylko Panią„. Mają też bogatą ofertę, w tym kursy dla dzieci od 3 lat. No to już wiesz, gdzie szukać dobrych instruktorów, jak będziesz w Zieleńcu. Polecam! Narty dla Mateusza i dla siebie wypożyczyli w Zieleńcu w Ski – Raft. Jesienią kiedy byliśmy w Dusznikach pływaliśmy z nimi pontonami, a po spływie czekała na nas zabawa w ich escape room’ach, więc kiedy przeczytałam, że w Zieleńcu wypożyczają narty, to od razu im poleciłam to miejsce. Fajne zniżki, szybka i fachowa obsługa i możliwość nie tylko wypożyczenia nart, ale też drewnianych sanek. Cóż. Dobry sprzęt to podstawa udanej nauki.
Matiemu nauka poszła fantastycznie. W zasadzie po 2 godzinach jazdy z instruktorem zjeżdżał już sam i mam info, że od tego czasu byli już na nartach dwukrotnie, tak na jeden dzień, bo naprawdę załapał o co chodzi. Kują więc żelazo póki gorące. Widziałam też nagrany filmik … i pomyśleć, że chłopak jeździ lepiej niż jego mama. 😛
Gdy spytałam ich o wrażenia, nie było opcji, żeby odpowiedzieli inaczej, niż: „super„. Aktywny odpoczynek to jest to, co zimą dzieci lubią najbardziej. A jak doda się do tego szczegóły w postaci hotelu wraz z jego atrakcjami, oraz urok całej okolicy to wchodzi nam całkiem udany pobyt, a co najważniejsze – rodzinny. I to jest to, co kocham najbardziej …
I pomyśleć, że zima się kończy …
A nie, przepraszam. W Sudetach zima kończy się na samym końcu 🙂
Tymczasem my się pakujemy i w niedzielę śmigamy do Jastarni, do Domu Zdrojowego, tym razem mając w planach nawdychać się dużej dawki jodu! Będziesz ciekawa mojej relacji? Masz ochotę na kolejną porcję zdjęć? Bądź ze mną codziennie na Fb, właśnie TUTAJ!





























