Przedszkole! Jak minęły pierwsze 2 tygodnie?

przez Mamalife

To już 2 tygodnie! 2 caluśkie tygodnie, odkąd Wiki z dziecka domowego, stała się dzieckiem przedszkolnym, co i dla niej i dla nas było dużym wyzwaniem. I wcale nie mam tu na myśli płaczu wniebogłosy i jej i mojego, ale całą tą reorganizację, którą musieliśmy wprowadzić, by wszystko się jakoś udawało i miało ręce, nogi i … głowę! Dziś po raz drugi w tej 2 – tygodniowej przedszkolnej ścieżce, Wiki nie chciała wracać do domu. Powiedziała „przyjedź za 2 godzinki„. Poczułam ulgę, bo ostatnie dni wcale nie były optymistyczne.

Czyli jakie były?

O ile pierwszego dnia była euforia, potem było już tylko gorzej. Przez cały pierwszy tydzień płakała, że nie chce, bo: a) „Tam jest nudno Mamuś„, b) „Mamuś, nie smakuje mi jedzenie„, c) „Mamuś, wolę być z Tobą„, d) „Mamuś, a Maja za mną tęskni?” i tak dalej. Dwa razy płakała tuż przed wejściem do p-kola, raz całą drogę od domu. Panie zabierały ją całą mokrą od łez, a ja zaciskałam zęby, by się nie poddać. By nie powiedzieć jej „Dobra, wracamy„. By podrzeć podpisane papiery i mieć to w nosie. Zostać z nią w domu kolejny rok i cieszyć się sobą w zaciszu 4 ścian. Ale nie! Ja wiedziałam, że ona naprawdę tego potrzebuje. Że ten kontakt z dziećmi od ranka do obiadu, fantastycznie wpłynie na rozwój jej osobowości i odkryje w niej nowy potencjał. Nie zawiodłam się ze swoimi przypuszczeniami. Drugi tydzień, rozpoczęty z jej lepszym nastawieniem, a co za tym idzie, moim dobrym humorem, pokazał jej, że w p-kolu jest naprawdę fajnie. Że jest nauka angielskiego i piosenka o wężach. Że jest malowanie na kamykach znalezionych podczas spaceru na plac zabaw. Że jest już ulubiona przyjaciółka i ten Szymon, który „uszczypnął mnie w boczek. O tutaj. Zobacz”. Że są dobre zupy i dokładka grochówki. I pyszne śliwki na 2 danie. Naprawdę jest coraz lepiej.

Gdy Wiki zaczynała swoją przygodę z przedszkolem, byłam pewna, że nie będzie miała dni lepszych i gorszych. Że wszystkie będą idealne. Myliłam się. Nawet najbardziej pragnącemu kontaktów z innymi dziecku, przyjdą chwile zwątpienia i chęć krzyknięcia: „do mamy” … To chyba nieuniknione. Jeśli ja odczuwam na sobie te zmiany, to 4 letnie dziecko tym bardziej. I te zmiany będą jej towarzyszył przez najbliższe 10 miesięcy.

Ale jednego jestem pewna – podjęliśmy dobrą decyzję. Wiki ma towarzystwo, a ja mogę się oddać Mai, na te 4 godziny, bez reszty. W końcu ona również potrzebuje mojej uwagi i mojego zainteresowania tylko nią. To korzystam. A i czasem kawę u przyjaciółki wypiję. Ciepłą 🙂 I posprzątam i obiad zrobię. A potem zatęsknię. Więc wsiadam w samochód i pędzę. I gdy rzuca mi się na szyję i mówi „Dziękuję, że przyjechałaś„,  obejmując ją, czuję, że kocham jeszcze mocniej …

I dla mnie właśnie w tym jednym geście tkwi magia przedszkola …

Ps. W przedszkolu korzystamy z worka Dreamko, które znajdziesz TUTAJ, a dokładniej TUTAJ To do niego wkładamy potrzebną szczoteczkę do zębów i pastę. I zapasowe ubranko. Autorska grafika kotka, podbiła serducho nie tylko Wiki, ale też dzieciaków w p-kolu. Raz zechciały worek Wiki zabrać na spacer i … ponoć nawrzucały tam kamieni masę i miały zabawę. Cóż. W tych czasach, nawet dzieci dostrzegają piękno. A piękno tkwi w prostocie. W tym wydaniu piękno tkwi w Dreamko! Gorąco polecam!

nowe-1-1463nowe-1-1459nowe-1-1460nowe-1-1458nowe-1-1456nowe-1-1457nowe-1-1461

Sukienka Wiki, spodenki MaiZezuzulla

Worek przedszkolny – Deamko

Related Posts